Wyszukiwarka Apple – to byłoby coś naprawdę świetnego. Wyobrażacie sobie walkę Apple i Google na wyszukiwarki? To byłoby coś. Taka bitwa na gruncie, którym Google ma ogromne doświadczenie mogłaby być ciekawa. Bo kto inny mógłby konkurować z takim gigantem jak nie Apple? Oczywiście można mieć na myśli Microsoft, ale Bing jest traktowany marginalnie. Moim zdaniem ma to dużo sensu i jest potrzebne użytkownikom prawie na całym świecie. Nie będziemy wspominać o internetowych rejonach, na których swoją łapę trzymają chińskie „niezależna” firmy.
W ostatnim czasie użytkownicy na całym świecie zauważyli wzrost aktywności robotów indeksujących Apple. Kilku z nich postanowiło podzielić się tymi informacjami na Twitterze (wyżej). Appleboty zaczęły skanować wiele stron internetowych. Oczywiście, takie sytuacje miały miejsce już wcześniej, ale teraz mowa o dużym skoku. Jest to ciekawe zjawisko i pokazuje, że Apple coraz chętniej zapuszcza swoje pająki do tworzenia sieci.
Wyszukiwarka Apple – nazywa się Spotlight.
Możemy tylko spekulować czy Apple zamierza wkroczyć na ten teren i powalczyć z Google. Do tej pory Apple bawiło się na mniejszą skalę i pająki wpuszczali do swojego ekosystemu. W swoich rękach posiada Spotlight – narzędzie do przeszukiwania urządzeń. Zajmuje się znajdowaniem dokumentów, zdjęć, filmów, muzyki, aplikacji itp. Tylko, że tutaj mowa o pewnych barierach, bo Spotlight działa na komputerach Apple i urządzeniach z iOS. Często takie wyszukiwania są wysyłane z Apple do wyszukiwarki Microsoft.
Zauważono, że Apple zaktualizowała dokumenty dotyczące Applebot. Dodano nowe szczegóły, w których rozszerzają reguły w pliku z robotami. Wspomniano również o nowej sekcji dotyczącej rankingów wyszukiwania i elementów wpływających na ranking wyników wyszukiwania w internecie. Jest też ciekawy zapis na temat tego, że będą nie tylko indeksować strony, ale również renderować je podobnie jak to robi Google. Tu już robi się ciekawie.
Wyszukiwarka Apple – z reklamami czy bez nich?
Wielu stwierdzi, że Apple za bardzo dba o prywatność użytkowników i nie jest firmą, która pójdzie w stronę zarobku z reklam. Mogę się z nimi zgodzić, bo to nie byłoby w ich stylu. Jednak jest coś o czym zapominamy. Wyszukiwarka może dostarczyć kapitał w inny sposób niż reklamy, a nawet w innej formie niż pieniądze. Oczywiście chodzi o dane użytkowników i tzw. nadwyżkę behawioralną. Dokładnie to, co zbiera Google i wykorzystuje do wyświetlania reklam i przewidywania zachowań użytkowników. Apple mogłoby to wykorzystać w innych celach niż banery. Nadwyżka danych po wyszukiwaniu użytkownika może być wykorzystywana w różny sposób, nie tylko zarobkowo, przynajmniej nie bezpośrednio. Dzięki niej Google jest w stanie lepiej dopasować reklamy do preferencji użytkownika. Jednak Apple mogłoby przewidywać upodobania potencjalnych klientów. Może to brzmieć jak wróżenie z fusów, ale zamiast fusów mamy twarde dane i zamiast wróżenia mamy mnóstwo obliczeń.
Reklamy nie sprawdzą się z kilku powodów. Jednym z nich jest wspomniana niechęć Apple do takiego podejścia. Drugim jest konieczność operowania ogromną bazą danych. Żeby zacząć konkurować z Google, trzeba dysponować naprawdę potężną dawką użytkowników, reklamodawców i zindeksowanych stron internetowych. Bez tego nie ma szans na starcie, co udowodniła wyszukiwarka Bing.
Jest jeszcze jeden argument za tym, że Apple może pracować nad wyszukiwarką. Google płaci Apple by ich wyszukiwarka była pierwszym wyborem w przeglądarce Safari. Tak, Apple zarabia na tym duże pieniądze i chodzi podobno o 1,5 miliarda dolarów rocznie. Jednakże niektórym krajom takie podejście nie pasuje i twierdzą, że umowa jest na bakier zasadom zdrowej konkurencji. Apple może mieć obawy przed tym, że prędzej czy później umowa zostanie rozwiązana. To by otworzyło kilka drzwi, ale niekoniecznie sprzyjającym Apple. Firma musiałaby umożliwić użytkownikom wybór wyszukiwarki, tak jak to było w Windowsie z przeglądarkami. Przez taki zabieg Apple nie miałoby z tego żadnych korzyści (brak danych, brak pieniędzy od Google). Jednak Apple mogłaby stworzyć swoje własne drzwi implementując swoją wyszukiwarkę. Oczywiście do czasu, kiedy jakiś urząd nie stwierdziłby, że narusza politykę antymonopolową.
Jest jeszcze inna możliwość. Apple zbiera informacje by ulepszyć asystenta głosowego Siri. To jest bardzo prawdopodobny scenariusz, ale w ogóle nie wyklucza powyższych. Siri może być rozbudowywany niezależnie od wyszukiwarki. Co więcej, mogą ze sobą współpracować i wymieniać się zadaniami.
Chyba nie sądzicie, że Apple może coś wymyślić z Microsoftem i wdrożyć plan Bing? A może?