Twitter zakupił aplikację Periscope za 100 milionów dolarów. Mówimy o produkcie, który w sumie dopiero startował w 2015 roku. Miała ona konkurować z bardziej popularną aplikacją Meerkat. Ich transmisje na żywo były bardziej popularne i zdobyły serca wielu celebrytów. Prawdopodobnie dzięki Meerkat Twitter zainteresował się zakupem takiego rozwiązania. W tamtym czasie powstało nawet słowo Meerkatting, które nawiązują do relacji na żywo z urządzeń mobilnych.
Dziś po obydwóch aplikacjach został tylko proch. Meerkat został zamknięty, bo oczywiście nie mógł wytrzymać konkurencji z gigantem. Natomiast Periscope wchłonął Twitter. Jako oddzielny produkt oficjalnie przestanie istnieć w marcu 2021 roku. Twórcy Meerkat poszli tworzyć nowy produkt Houseparty, a twórca Periscope pracował nad Squad. Co ciekawe, ten ostatni również pożarł Twitter.
Można zastanawiać się jakby potoczyła się historia, gdyby nie wyrażono zgody na zakup Periscope. Do tego momentu Meerkat miało się dobrze i podejrzewam, że mogliby konkurować w miarę zdrowej relacji. Jednak po wciągnięciu Periscope przez Twittera automatycznie połączono go z wielką bazą użytkowników.
Teraz możemy tylko gdybać i cieszyć się, że na rynku jest kilka różnych rozwiązań. Jednak ta sytuacja pokazuje, że USA ma podstawy by przyglądać się zakupom gigantów. Tak jak to jest w przypadku Facebooka. Gdy tworzą się ciekawe rozwiązania i powstają popularne aplikacje, duże korporacje mają większe szanse na zabicie konkurencji i zwiększenie swoich szans na kilku płaszczyznach.
Największe szanse na przejęcie rynku daje im wykupienie konkurencyjnych produktów. Facebook już pokazał, że konkurowanie poprzez stworzenie podobnego rozwiązania nie zawsze im wychodzi. Tak było w przypadku stworzenia aplikacji mającej walczyć ze Snapchatem. Oczywiście, w tym przypadku nie udało się kupić Snapchata, ale nie udało się konkurować normalnie.
Periscope rzekomo działa dalej, a raczej jego możliwości wykorzystywane są podczas transmisji na Twitterze. Twitter Live obsługiwane są dzięki rozwiązaniom z tej aplikacji. Przynajmniej tak podpisywane są transmisje: „powered by Periscope”.