Nie jestem zaawansowanym użytkownikiem systemu Linuks. Podchodzę do niego jak do każdego innego systemu. Nastawiony na pracę, stabilność i działanie. Wiem, że wiele osób stoi przed ciężkim zadaniem – którego Linuksa wybrać? Warto żebym zaznaczył z jakich programów korzystam i czego wymagam od nich.
Najważniejszą rzeczą jest przeglądarka i tutaj od dłuższego czasu wybieram Firefox, a z nią nie ma problemu na żadnej dystrybucji. Dalej mam prosty i minimalny program do pisania Apostrophe, program do synchronizacji Syncthing, RAW Therapee do obróbki zdjęć, Geary do maila, pCloud jako kopie zapasową dokumentów i drobniejsze programy, których nie trzymam się sztywno, bo zawsze znajduję zamienniki. Jeśli chodzi o pCloud, to jest jedyny program, który instaluję „z pliku” AppImage (tutaj o co chodzi).
Jeśli chcesz podzielić się swoim doświadczeniem, to zapraszam na forum. Moja krótka historia z systemem Linuks przedstawia się tak.
Na początku była jakaś dystrybucja XFCE – jakieś 14 lat temu. Później przyszedł czas na Mint – pamiętam który to był rok, ale chyba 2010. Później zachłysnąłem się KDE neon – od około dwóch lat jako główny system. Następnie zaczałem oglądac filmiki na Youtube o systemie Pop!_os i tak trafiłem na grunt Gnome. Wcześniej jakoś omijałem dystrybucje Ubuntu ze środowiskiem Gnome. Filozofia w ogóle do mnie nie przemawiała i broniłem się przed nią. Co prawda, Pop!_os miałem na komputerze tylko kilka tygodni, bo po najnowszej aktualizacji wszystko się wysypało. Moje lenistwo w ostatnim czasie krzyczało do mnie żebym porzucił problem i wrócił do KDE neon. Lenistwo i wkurzenie, bo tak naprawdę zrobiłem wszystko jak należy, a system wyczyścił wszystkie moje ustawienia.
Ostatecznie wróciłem do KDE i przez jakiś czas nawet nie myślałem o powrocie do Gnome. Jednak , jeśli ktoś już zasmakuje prostoty i funkcjonalności tego środowiska, to będzie chciał do niego wrócić. Żeby nie było, niesamowicie doceniam pracę jaką włożono w środowisko KDE, bo od dłuższego czasu jest ono szybkie i spójne. Jednak dla mnie nie jest ono ładne i minimalistyczne. A takiego też szukałem od jakiegoś czasu. Kolejny raz zaznaczę, że jestem świadom możliwości konfiguracji i dostosowania środowiska pod siebie. Ja jednak wychodzę z założenie, że im mniej, tym lepiej. Im mniej dodatków, rozszerzeń, tym lepiej dla mnie.
Kilka lat temu miałem już kontakt z systemem Fedora i niestety sparzyłem się na nim . Ale było to bardzo dawno temu i do końca nie pamiętam, czy chodziło o sterowniki karty graficznej czy o coś innego. W każdym razie, miałem ogromny problem by normalnie uruchomić ten system na laptopie. Nie pomagały żadne rozwiązania znalezione w sieci. Zrzuciłem to na kiepską kompatybilność laptopa Acer z tym systemem. Dlatego miałem lekkie obawy przed kolejnym podejście.
Dziś już wiem, że niepotrzebnie, bo system zainstalował się szybko, sprawnie . Fedora „prosto z pudełka” działa lepiej niż KDE neon lub POP!_os. W tym sensie, że wszystko było skonfigurowane pod użytkownika z polski. Nie trzeba doinstalowywać słowników, zmieniać ich w ustawieniach. Przełączanie się między słuchawkami, a głośnikami jest zautomatyzowane, nie trzeba tego robić z poziomu ustawień. Takie detale, które od razy sprawiają, że przesiadka jest mega przyjemna.
Zobacz również:
Tak, środowisko graficzne jest takie, że trzeba się chwilę przyzwyczaić. Ile? Na to nie ma zbliżonej odpowiedzi. Mi to zajęło około dwóch dni. Inni twierdzą, że od razu czują się jak ryba w wodzie, nawet jeśli wcześniej nie mieli kontaktu ze środowiskiem Gnome. Jednak w to nie jestem w stanie uwierzyć. Rozumiem doskonale, że siła przyzwyczajeń spowoduje, że na początku praca i poruszanie się w Gnome jest dłuższe. Trzeba się przestawić i to zajmuje niekiedy dłuższy czas, bo obsługa Gnome jest troszkę inna niż w innych ststemach. Jednak jest w niej coś co powoduje, że pracuje mi się lepiej i szybciej.
Przyzwyczajenie się do skrótów klawiszowych jest przyjemniejsze. W przypadku KDE neon miałem opory przed używaniem skrótów i szczerze mówiąc jedynym skrótem, który używałem był przypisany do zmiany aktywności. Zrzucam to wszystko na bark filozofi środowiska. Jest podobne do Windowsa, gdzie większość rzeczy jest w zasięgu kliknięcia myszką. W przypadku Fedory i ogólnie Gnome jest inaczej. Minimalizm wręcz popycha mnie do skorzystania skrótów klawiszowych. Tak samo jak do korzystania z gestów na touchpadzie, których brakowało mi w KDE neon, ale za to były w Pop!_OS. Wiem wiem, da się to zrobić praktycznie w każdym Linuksie, da się zastosować gesty w systemie. Jednak mowa o czymś, co jest od razu. Minimalizowanie okien lub przełączanie się między aktywnościami od samego początku jest dla mnie bardzo ważne.
Jeśli ktoś ma ochotę na konfigurowanie systemu od podstaw, to fajnie, cieszę się, że chce mu się to robić i chce się uczyć. Mnie już to nie bawi i ten czas wolę sporzytkować na coś innego. Nie jestem programistą, nie płacą mi grzebanie w systemie. Moimi priorytetami są podstawowa funkcjonalność i stabilność. Przestałem interesować się systemami, które rzucają kłody pod nogi. Tak, jest to jakiś rodzaj wysiłku intelektualnego, kiedy muszę znaleźć rozwiązanie. Jest to rodzaj samodoskonalenia i rozwoju. Ja jednak nie wiążę z tym przyszłości i tak jak w przypadku Windowsa, tak samo w przypadku Linuksa oczekują działania.
Na szczęście praktycznie każda aplikacja, którą używałem w poprzednich systemach, jest dostępna dla systemu Fedora. Miałem tylko problem z importem kalendarza, który „leży” na serwerach Posteo.de. Nie chciałem do tego wykorzystywać Thunderbirda lub innych rozbudowanych narzędzi. Wystarczają mi proste aplikacje, takie jak Kalendarz Gnome i Geary do obsługi poczty. Niestety, ale konfiguracja kalendarza spełzła na niczym. Z pomocą przyszedł program Evolution. Jest to kombajn podobny do Thunderbird. Jednak wystarczy raz tam skonfigurować pocztę za pomocą protokołu CalDav i usunąć oprogramowanie. Wszystko działa idelnie.
Przed instalacją Fedory ostrzegano mnie, że nie znajdę wszystkich interesujących mnie programów. Nic takiego się nie stało. Co prawda, system różni się od wcześniej używanych rozwiązań, ale na wszystko jest rozwiązanie. Fedora pozwala na korzystanie z repozytoriów firm trzecich, które są dostępne w bazie oprogramowania. Jednak, jeśli to by było za mało i chcielibyście zainstalować np. przeglądarkę Vivaldi, to musicie dodawać kolejne repozytoria. Wszystko to jest opisane bardzo dobrze na wielu stronach. Instalacja oprogramowania nie jest taka zła jak mnie przed nią przestrzegano.
Jeśli jednak zastanawiasz się nad przesiadką do tego systemu, to sprawdź go najpierw na innym komputerze. Sprawdź pod kątem funkcjonalności. Później przygotuj pendrive z instalacją Live i pobaw się na docelowym komputerze.
Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych systemów Linux . Pewnie, trzeba do tego podejść indywidualnie. Niektórzy będą woleli coś z KDE, inny po prostu sięgnie po Ubuntu, część społeczeństwa będzie namawiać tylko na Archa i tak dalej , i tak dalej. Pewnie każda z tych dróg ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie potrzeby danego użytkownika . Ja też mogę wyrazić swoje zdanie na temat różnych środowisk. Moim zdaniem błędem jest wskakiwanie do środowiska Arch. Chyba, że chcesz naprawdę uczyć się Linuxa i poznawać wszystkie jego detale. Jeśli jednak jesteś randomowym użytkownikiem, który wpadł właśnie na pomysł przesiadki, to ja bym radził odpuścić tego typu rozwiązanie. Bezpieczniej będzie przesiadka na jakieś popularne mechanizmy. W polskim internecie panuje jednak inne przekonanie. Najlepiej rzucić się na głęboką wodę i poznać Arch, a wszystkiego nauczysz się w trakcie napotykania błędów, instalacji itp. Ci sami ludzie powiedzą Ci, że instalacja Ubuntu lub Elementary OS jest pójściem na łatwizne . Broń boże nie zadawaj pytań na grupach dyskusyjnych i forach internetowych. Próg wejścia do takiego środowiska jest bardzo wysoki. Musisz przejść całą wyszukiwarkę Google i dopiero łaskawie zapytać takie społeczeństwo. Bardziej pomocne okazują się strony anglojęzyczne i Reddit, ale to już rozmowa na inny dzień.