Dołącz do klubu Androidowy!
Jest nas 500+

* wymagane

Niby człowiek wiedział, ale łudził się, że te firmy nie są takie. Zapewne tak pomyśli wielu użytkowników korzystających z kamer, dzwonków lub innych domowych smart urządzeń Google i Amazon. Oczywiście, wiele osób będzie pukać się w głowę i zastanawiać dlaczego ktoś jeszcze kupuje te „szpiegujące” zabawki. Jest spora grupa użytkowników, która siedzi i śledzi wszystkie wpadki i dziwne zapisy Google i Amazona. Są świadomi ataków na ich prywatność. Jest jednak druga grupa użytkowników, która docenia jakość, prostotę i wygodę tych urządzeń. Jedni godzą się na sprzedaż swojej prywatności, a inni nie są świadomi pozbywania się jej na rzecz dużych firm. Wiem o co chodzi każdej z tych grup, chociaż należę do grona osób, które ograniczają w swoim życiu usługi i produkty Google.

Zobacz również:

  1. DeGoogle – co to jest i czy ma sens? Jakie zamienniki aplikacji Google?
  2. Android bez Google?
  3. Usuwanie niechcianych aplikacji (bloatware) z systemu Android.

Jednak do rzeczy. Jakiś czas temu w sieci zawrzało o tym, że Amazon może przekazywać nagrania wideo w ręce policji. Chodzi o materiały pochodzące z „inteligentnych” urządzeń (np. dzwonki do drzwi). Mogą to robić bez nakazu sądowego, a więc praktycznie w każdym przypadku jeśli policja o nie poprosi. Oczywiście jest mydlenie oczów i mowa tylko o awaryjnych sytuacjach. Jednak każda sytuacja może być awaryjna, a prywatność zostanie naruszona.

#reklama

Teraz dowiadujemy się nowych rzeczy. CNET wskazuje kilka dużych firm, które „krzyczą”, że bez nakazu nie udostępnią policji materiałów ze swoich urządzeń. Są to Arlo, Apple, Wyze, i Anker. No dobrze, ale co ma do tego Google? No właśnie Google i Amazon pozwalają na udostępnianie takich materiałów bez nakazu lub orzeczenia sądowego. Jeśli myślicie, że to was nie dotyczy, to mylicie się grubo. Nie znam się na polskim prawie i nie wiem jak to u nas działa, ale wy też pewnie nie znacie się na amerykańskim lub irlandzkim. A to właśnie pod takie prawo Google podpina swoją politykę prywatności. Idąc tym tropem można domyślać się, że materiały naszych polskich użytkowników również mogą trafić w ręce policji, w awaryjnych sytuacjach – cokolwiek to znaczy. Czy wystarczy,  że porucznik Frank Drebin będzie mieć jakieś podejrzenia i wyśle odpowiedni wniosek do Google?

Właśnie „dzięki” takim akcjom ruch DeGoogle rośnie w siłę. Wcale się nie dziwię, że w niektórych krajach zabraniają korzystać z produktów Google Workspace. Dobrze, że zaczyna się na wczesnym etapie i uczy młodzież świadomego korzystania z produktów cyfrowych. Próbowano wyceniać naszą prywatność, ale moim zdaniem nie da się tego zrobić w racjonalny sposób. Dlatego dobrze o nią zadbać, bo dla niektórych może się to okazać bardzo cenne.

Na blogu mogą pojawiać się linki partnerskie. Dzięki Tobie mogę być niezależny. To nic nie kosztuje. Dziękuję!

Autor na blogu technologicznym Androidowy.pl Od ponad 13 lat w branży technologicznej. Technologia ma być praktyczna.

Skomentuj mój tekst